Ten autyzm to taka dziwna ukladanka, która w głowie dziecka MUSI BYĆ poukładana niczym puzzle-tu wszystko musi pasować. Łyżeczka to łyżeczka - mała/duża, co za różnica? Łyżeczka ma swoje miejsce w łyżeczkach i koniec, nie dociekaj po prostu tak ma być...Tak było dziś gdy poprosiłam Stasia o pomoc w kuchni...
Są takie trasy, którymi dziecko z autyzmem zawsze chciałoby chodzić-codziennie tak samo, bez skręcania w pobocza, książki, które mógłby czytać non stop, zabawy, które neurotypowe dziecko by znudziły po 10 minutach ich wciągają na maxa. Układanie autek w rząd, wieża z klocków, puzzle, liczenie w pamięci wysokich cyfr. Dla jednych wieje nudą, dla innych to świętość...Nie, oni nie lubią tego wszystkiego na raz- jeden lubi te klocki i w nich widzi cały świat, inny życia nie wyobraża sobie bez puzzli...
Autysta to nie dziwoląg - to człowiek. Ma swoje przyzwyczajenia, swoje spojrzenie na świat ale nadal jest jak każdy z nas, ma uczucia i chęć życia... Nie każdy jest odizolowany, nie lubi towarzystwa i stroni od kontaktów - oni wspólnotę odczuwają w inny sposób i potrzebują więcej czasu by kogoś poznać, oswoić się z drugim człowiekiem i go pokochać całym sercem...
Kocham tą 'inność'. Kocham tą wyjątkowość, staram się zrozumieć i wspieram naturalną chęć bycia sobą mojego dziecka...
Zrozumienie wcale nie jest takie łatwe ale da się do pewnych rzeczy przywyknac 😉 wiem co mówię też mam w domu dziecko ze spektrum
OdpowiedzUsuńPiękne ostatnie zdanie... najważniejsze to być, wspierać..
OdpowiedzUsuńOstatnie słowa cudowne :-) I tak jak piszesz, osoba z autyzmem to nadal drugi człowiek, a z takim właśnie odbiorem chyba mamy jako społeczeństwo największy problem
OdpowiedzUsuń